z ostatniej chwili
Kasa urzędu czynna: Wtorek: 8:00-12:00 Środa: 13:00-15:00 Czwartek: 8:00-12:00 Wpłaty dokonać można w każdej placówce BS Mszana Dolna – bez prowizji
Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej Rozumiem
Powiększ: A A A
A A A A A
WYBORY DO PARLAMENTU EUROPEJSKIEGO 2024Wybory samorządowe 2024Pomoc dla uchodzcowkontoCyberbezpiecznyBiuletyn informacji publicznejtransmisjadostępnośćOtwórz się na pomocProfilaktyka jodowaStrategia terytorialnawyposazeniekoronawirusstudiumrodoJak zatwić sprawęSprawdź kto i gdzie odśnieżaOgłoszenia WójtawyboryProgram Czyste PowietrzeDziedzictwoCała naprzód IIPlan zagospodarowania przestrzennego - interaktywna mapaProfil zaufanyinterpelacjeostrzezenia meteocyfrowa gminaremont kwateryJustyna Kowalczykgmina w obiektywie.htmlGaleria zdjęćznpOdkryj Beskid WyspowyObrona cywilnae-urzadkanalizacjadeklaracjaDostępnośc aplikacjiinformacje-do-banerow/datacje-z-budzetu-panstwasdsUrząd statystycznyBudowa kanalizacji sanitarnej w miejscowości Raba Niżna - etap IIIjakości powietrzaEkointerwencja

Ks. Józef Winkowski


Ks. Józef Winkowski (1888 – 1951) – zakopiański katecheta założycielem kolonii letniej na Śnieżnicy

Spod Giewontu na Śnieżnicę!  Tak przez 11 lat często podróżował pociągiem gorliwy i światły katecheta z Zakopanego – ks. Józef Winkowski. Po drodze często zatrzymywał się w Mszanie Dolnej u swego przyjaciela ks. dziekana Józefa Stabrawy (1881 – 1942), który był dla niego wielkim autorytetem i praktyczną pomocą w sprawach budowlanych. Ale wróćmy do początków życiorysu tego wielce zasłużonego dla Ojczyzny i dla Kościoła  kapłana.

Przyszedł na świat w Rzeszowie w 1888 r. ale zaraz potem rodzice przenieśli się do Krakowa, gdzie ojciec, nauczyciel łaciny i greki, znalazł pracę w gimnazjum im. Jana III Sobieskiego. Środowisko krakowskie, bardzo patriotyczne, a jeszcze bardziej takiż dom rodzinny - wywarły wielki wpływ na postawę młodego Józefa. Był wielkim miłośnikiem, wprost wielbicielem, postaci Tadeusza Kościuszki, nawet przez jakiś czas na większe uroczystości przywdziewał sukmanę, rogatywkę i inne elementy stroju kościuszkowskiego! Po zdaniu matury, choć myślał o drodze do kapłaństwa, poszedł jednak na polonistykę UJ, z której potem zrezygnował i wstąpił do seminarium. Święceń kapłańskich udzielił mu ks. kard. Adam Stefan Sapieha w czerwcu 1914 r. Zaraz ks. Winkowski dla podratowania zdrowia wyjechał do Zakopanego, gdzie już pozostał (akurat wybuchła I wojna światowa) do końca swego pracowitego życia. Był katechetą w tamtejszym gimnazjum. Razem z młodzieżą oczekiwał na zakończenie wojny, organizował nabożeństwa za Ojczyznę i witał odrodzenie niepodległej Polski. Umiłowanie młodzieży, wyczuwanie jej potrzeb oraz gorliwość duszpasterska przynaglały go do dalszej i głębszej jeszcze działalności. Założył więc szkolną Sodalicję Mariańską, która rozwinęła się potem po całej wolnej Polsce. Sodalicje w szkołach średnich i w parafiach były liczone na setki, były zorganizowane w Związek, którego prezesem był właśnie ks. Winkowski. Liczne zjazdy i kongresy odbywały się w różnych miejscach kraju i były okazją na umocnienie jedności młodzieży. Innym narzędziem był wydawany od 1920 i drukowany w Zakopanem miesięcznik dla tej młodzieży Pt. „Pod znakiem Maryi”. Ogółem wyszło go do czasu II wojny światowej ponad milion egzemplarzy!

Innym dziełem – pozostałym dzięki Bogu do dziś – jest kolonia letnia na Śnieżnicy dla uczniów szkół średnich należących do Sodalicji Mariańskiej. Trzeba od razu powiedzieć, że nie miała ona w pierwotnym zamyśle celów ściśle religijnych, jak np. rekolekcje,. które zresztą ks. Winkowski już wcześniej bardzo rozwinął w oparciu o placówki zakonne, które na kilka dni przyjmowały młodzież. Zakopiańskiemu katechecie marzyło się stałe i własne miejsce, gdzie chłopcy mogli by się czuć, jak u siebie – i przebywać razem dłuższy czas. Chodziło mu bowiem o pobyt integracyjny, mający na celu wzajemne poznanie się chłopców wywodzących się z dawnych różnych zaborów, aby mogli – już jako dorośli obywatele odradzającego się kraju – energicznie i skutecznie działać. Była to jedyna tego rodzaju placówka umieszczona w górach, powiedzmy z dumą – w naszych górach!

W znalezieniu takiego miejsca pomógł wspomniany wyżej energiczny mszański dziekan – ks. Józef Stabrawa. To on jesienią 1927 r. wybral się z zainteresowanym na Śnieżnicę, gdzie ładny kawał lasu i wśród niego mała polanka – były do kupienia. Mimo  braku pieniędzy i dużej sumy (50 tys. zł) ks. Winkowski podjął starania, aby to wszystko kupić, mając na razie jedynie 2 tys. zł. Ale – warto było podjąć wysiłki, bo teren był duży – 180 morgów – i pięknie położony. Zachwycony pisał:  „To urocza, jak z rajskiego gdzieś świata Śnieżnica! Cóż tu będę opisywał? Trzeba tam być samemu i rozszerzonemi zachwytem oczami ogarniac dziesiątki mil kwadratowych polskiej, przecudnej ziemi...  Oto miejsce, wybrane i projektowane na kolonję. Młody bukowy las zieleni się na południowym stoku... Śliczne drożyny, jak aleje najpyszniejsze wiją się w różnych kierunkach, tu znów gdzieś biją dwa potężne źródła i toczą swe nieskalane wody w dolinę. Więc to tu!.. Chcemy kupić ten las na Śnieżnicy i zbudować sodalicyjną kolonję.” Spłacanie należności trwało ponad dwa lata.

Równocześnie szła budowa i po 2 latach budowy kolonia rozpoczęła działalność, latem 1930 roku przebywało na Śnieżnicy kilkudziesięciu chłopców z całej Polski. I tak było już potem co roku, przy czym powiększała się ilość uczestników każdego z dwu turnusów. W sumie przez kolonię przeszło w ciągu 10 lat ponad 500 chłopców i kilkunastu księży, jako opiekunów. O Śnieżnicy, o Kasinie Wielkiej opowiadano i pisano szeroko po kraju. Śnieżnice w sezonie letnim odwiedzali liczni goście. Był tu i krakowski kardynał Sapieha w 1930 i 1936 r., za drugim razem z noclegiem!

Ks. Winkowski latem bywał tu bardzo często, choć żadnego turnusu nie prowadził, mając wiele jeszcze innych spraw do załatwienia, nie tylko na miejscu w Zakopanem czy w Krakowie, ale i po całej Polsce. Organizował zjazdy, wygłaszał odczyty o Sodalicji, wyjeżdżał za granicę: był w Austrii, gdzie odwiedził tamtejszą sodalicję i jej kolonię letnią, w Niemczech – dla zapoznania się z Rodziną Kolpinga, we Francji – miejsca pielgrzymkowe i Wystawa techniczna. Nawet w 1929 roku udał się (za namową lekarza) na wypoczynek nad Adriatykiem!

   Jakoś znajdował czas i na pracę pisarską, nie tylko dla redagowanego miesięcznika dla młodzieży, ale i wydawał podręczniki i książki, w tym tłumaczenia z literatury niemieckojęzycznej. Był człowiekiem bardzo zorganizowanym, systematycznym, pracowitym a do tego bardzo pobożnym.

Trzeba tu dodać, że Sodalicja i jej Kolonia na Śnieżnicy cieszyły się uznaniem i poparciem nie tylko ze strony Kościoła ale także władz szkolnych i państwowych.

Wojna niestety podcięła prawie całą działalność ks. Winkowskiego, choć potajemnie jeszcze coś próbował robić w małym zakresie, zwłaszcza szkolnym. Nie lepiej było też po wojnie, gdy władze komunistyczne ingerowały w Zycie i struktury Kościoła. Nie wychodził już miesięcznik, kolonia na Śnieżnicy wraz z lasem została przejęta przez państwo, Sodalicja nie miała możliwości działania i istnienia. Gorzkie czasy nastały dla energicznego, podupadłego jednak na zdrowiu kapłana. W liście do ks. Stanisława Hyca pisze w 1947 r.: „..rząd zabrał Śnieżnicę i budynki kolonii na 10 lat oddaje na kolonię YMCE za przeprowadzenie remontu. Praca i trudy 12 lat, ogromny majątek idzie w ręce obcych i przestaje służyć sodalicjom”...   

Ostatnie lata życia spędził już w kalectwie, po amputacji nogi. Pisał – opracowując swój dorobek (np. ksiązka o rodzinie i wychowaniu pt. „Ogniwo i gniazdo”, lub wspomnienia z dzieciństwa „Pamiętniki”), wydawany częściowo dopiero teraz. Zmarł 8 czerwca 1951 r., pochowany na nowym cmentarzu zakopiańskim.

Jak wspomniałem – śnieżnicka dawna kolonia przetrwała zawieruchy dziejów, ponad 20 lat temu wróciła do swej dawnej działalności, jako Ośrodek Rekolekcyjny i odradza się. Z dawnych 7. budynków pozostały tylko dwa, ale to samo jest miejsce, ta sama woda, powietrze i krajobraz leśny. Zapraszam!

 

ks. Jan Zając, kapelan śnieżnicki